piątek, 9 maja 2014

Wiersz

Trzy lata temu trafiłam w internecie na wiersz Papuszy "Panie, gdzie jest moja spódnica ze wszystkich kwiatów świata". Wyruszyłam wtedy z mojego rodzinnego miasta, opuściłam to co znane, znalazłam się w górach, w pięknym, ale kompletnie mi obcym otoczeniu. Dzięki temu trudnemu doświadczeniu, po raz pierwszy poczułam się bezdomna, kompletnie oderwana od swojego miejsca, od bezpieczeństwa, które ono daje, za to w nowej relacji z całym tym naturalnym otoczeniem. Wiersz Papuszy dotykał tego, co we mnie grało. Dlatego powiesiłam go na ścianie i zaprosiłam do towarzyszenia mi w tych moich doświadczeniach. Potem była kolejna zmiana domu. Wiersz zajął znów swoje miejsce na ścianie. Dużo myślałam o wezwaniu kobiety z wiersza "Panie, gdzie jest moja spódnica"! Czym ona jest? Czym jest dla mnie, czym jest dla Romki? Czym jest dla mnie romska spódnica? Kobiecy kostium, uniform, a może istota kobiecości, może młodość, miłość, piękno? Kim jest wołająca? Kobieta pozbawiona spódnicy, naga, odsłonięta, wystawiona na widok i ogołocona z tego, co dla niej najcenniejsze, wykluczona? Pytań rodziło się coraz więcej. Moja relacja z wierszem stawała się bliższa. Miałam, w tej wołającej, ogołoconej kobiecie towarzyszkę niedoli. Dużo później, przeczytawszy książkę Angeliki Kuźniak, dowiedziałam się sporo o szczególnej wrażliwości Papuszy i znów poczułam podobną więź jak z kobietą z wiersza. Odtąd byłyśmy już we trzy: kobieta z wiersza, romska poeta z minionego czasu i ja - zmagająca się z teraźniejszością, poszukiwaczka prawdziwego domu. Czytając wiersz od początku widziałam obrazy, np. pokolenia kobiet, które się wzajemnie noszą na rękach, dźwigają swój ciężar na różne sposoby i go sobie przekazują. Samotne, a jednak razem, wykraczające poza czas i przestrzeń, poza konteksty kulturowe, społeczne i wszelkie inne. Widziałam kobietę w różnych momentach jej życia - dziecko, pannę, staruszkę, wiersz pozwalał mi patrzeć w głąb, sięgać ku istocie tej osoby w nieustannej transformacji, a przecież wciąż tej samej. Powoli dojrzewała we mnie potrzeba, by pytaniami i obrazami móc się dzielić, by zadać je także innym, kobietom, mężczyznom, Cygankom i Polkom, zaprosić do wspólnego doświadczania tej istoty bycia, która objawia się w kobiecie wołającej: "Panie, gdzie jest moja spódnica", a potem wspominającej, być może z rozrzewnieniem: "jak ja ją szyłam, jak ją układałam" oraz wieszczącej: "wróże ci Panie, że ją znajdę jeszcze". (Joanna)