wtorek, 24 czerwca 2014

TRZY KOSTIUMY

Dzieciństwo, dorosłość i starość. Ta sama osoba, trzy etapy w życiu, trzy kulturowe kostiumy, które nosimy na naszych zmieniających się ciałach. Podczas spotkania u romskiej rodziny w Krośnicy, moja córka spytała: czy dziewczynki też muszą nosić długie spódnice? Dla niej, zawsze chodzącej w spodniach, to byłoby nie do pomyślenia. Co z trzepakiem, wchodzeniem na drzewa, co z wolnością? Nie, kochanie – odpowiedziała ciepło pani Stanisława – nie, dzieciom wolno wszystko. Dzieciom wolno, bo dzieci nie mają płci, jak szczenięta, brykają swobodnie po podwórku. Wszystko zaczyna się w tym nieuchwytnym momencie. Ta chwila jest jak pęknięcie pąka kwiatu. Piersi, biodra, ale też dusza, wszystko ulega transformacji. Ciało przepoczwarza się. I któregoś dnia to staje się już jasne. Trzeba założyć swoją spódnicę, przyjąć ją, schronić się w niej, osłonić, zarazem za jej pomocą, jak z pomocą chorągwi, zakomunikować zmianę. Zakładając swoje spódnice, kobiety stają się do siebie podobne. Tworzą odrębną społeczność. Ten symboliczny uniform łączy nas na zawsze i zobowiązuje do lojalności. Mamy swoje tajemnice, ukryte, sekretne życie, które mężczyźni na próżno będą próbowali posiąść. Kobiecy świat na zawsze się od nich odsunie, zaczniemy mówić innymi językami. Stare kobiety wiedzą już wszystko. W spódnicy kryje się pamięć ich wyrzeźbionych czasem ciał: piękno, tęsknota, samotność, ból i potęga, kruchość, szczęście i rozpacz. Wszystko tu jest. „Oj, to jest taka cygańska spódnica – mówi pani Stanisława demonstrując kwiecistą spódnicę – piękna jest, ale ja to już bym takiej nie założyła – zamyśla się – a, jak bym była młoda to tak! „Panie, gdzie jest moja spódnica?” - gdzie moja młodość, gdzie czas, który minął. Dzieciństwo, dorosłość i starość, trzy kostiumy naszego życia.